poniedziałek, 2 lipca 2018

Metoda nauczania Richarda Feynmana czyli pokora człowieka-nauczyciela





Metody nauczania nie muszą być trudne, skomplikowane i wyszukane. Wręcz przeciwnie, mają być czytelne, zrozumiałe i tak podane, by człowiek chciał się uczyć. A uczyć się to rozumieć, to odkrywać w swej głowie wszelkie prawidła świata. nieważne, że może ktoś już je odkrył, napisał wiele stron analiz  i interpretacji tego świata. Istotą jest tu mój własny świat, z moim pojmowaniem i zakresem pojęć, więc to ja sam muszę przedrzeć się przez ten gąszcz, ale i różnorodność pięknych idei, dziwnych słów, cudownych obrazów i tego uczucia, kiedy można się zachłysnąć tym, co nowe i takie inspirujące.

Czytam o metodzie, którą proponuje Richard Feynman.
Napisać na kartce temat i uświadomić sobie, co wiemy na dany temat. Zatem i to, czego nie wiemy. Zarówno czego nie wie uczeń, ale i nauczyciel. To wymaga jednak pokory, by powiedzieć sobie samemu, że wiemy i rozumiemy tylko tyle. Bo zawsze jest ktoś, kto może i nas czegoś nauczyć. Pokora to wartość, której brakuje tym, którzy uczą innych. Nauczyciele chcą być lepsi, a w ich sposobie myślenia oznacza to, że trzeba wiedzieć i rozumieć więcej od innych. Jednak wierzą, że to jedyny wyznacznik ich oceny. Ale przecież autorytet mistrza i nauczyciela buduje się nie na swojej własnej wiedzy, ale na umiejętności ukazania uczniowi tego piękna, które można odkryć na nowo dla siebie. Można dostrzec wtedy inne światy, poznać samego siebie w tej nowej przestrzeni. Tylko jak ukazać komuś niezwykłość tego wszystkiego?

„Wiedzieć, jak się rzeczy nazywają jest czymś zupełnie innym niż wiedza o tym, czym naprawdę coś jest”.
/Richard Feynman/

Jak mówić, by być zrozumianym przez kogoś i, co więcej, by ten ktoś chciał słuchać? Można przecież mówić o quasi-eksperymentalnym doświadczeniu rzeczywiści przedstawionej w ujęciu aksjologiczno-pragmatycznym.  Ale należy zachować szacunek do swego odbiorcy, do ucznia, który jest na innym etapie odkrywania tych pojęć świata nauki.

Chapeau bas tym, którzy mają w sobie tyle pokory, by mówić o rzeczach trudnych w taki sposób, by ich zawiłość rozumieli wszyscy.

Tylko świadomość swych granic pozwala na ich przekraczanie. Kiedy człowiek zrozumie czego nie wie, czego nie rozumie, wtedy zaczyna się proces uczenia. Jeśli jest to proces, znaczy to, że wymaga on przejścia w czasie i przestrzeniu umysłowej z jednego punktu do kolejnego. Można wrzucić człowieka w ten świat bez znajomości reguł tego świata, bez znajomości języka, ale to zbyt niebezpieczne. Dlatego jeden człowiek (tu zwany nauczycielem) musi przeprowadzić drugiego człowieka (tu zwanego uczniem) przez tę przestrzeń, by w niej nie zginął.
Teraz czas przeglądania notatek, zapisków, rysunków i moment stworzenia PROSTEJ historii, która na każdym etapie jest zrozumiała.
Ale jeszcze nie koniec tego uczenia. Trzeba teraz opowiedzieć innej osobie o tym wszystkim, a tym samym sprawdzić, jaki jest ten "namalowany obraz".  Sposób przedstawienia też jest ważny. Opowiadać tak, by kolejny człowiek chciał wejść do tego ogrodu, a następnie chciał posłuchać, dotknąć, powąchać, posmakować tego wszystkiego.
Dlatego potrzebny jest najpierw człowiek, a potem dopiero nauczyciel jako ten, który ma cele, sposoby, wiedzę i umiejętności.

Chapeau bas tym, którzy w tym powołaniu pielęgnują swe człowieczeństwo, by stawać się wciąż specjalistą do przygotowania i prowadzenia procesu edukacyjnego dla innych (i dla siebie samego).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bo mur nie tylko dzieli. Może też łączyć.

Jest taka książka... Jest taka książka, która mnie poruszyła, zaciekawiła, ale i dała poczucie tego, co nazywam satysfakcją zrozumienia pr...