wtorek, 5 marca 2024

Bo mur nie tylko dzieli. Może też łączyć.

Jest taka książka...

Jest taka książka, która mnie poruszyła, zaciekawiła, ale i dała poczucie tego, co nazywam satysfakcją zrozumienia przez świat. Zrozumienia mnie i moich wartości, mojego sposobu myślenia. Odnajduję się w tym tekście. Staję się przestrzenią przedstawioną w książce. Czyli to jedna z tych książek, która zmiania człowieka i kształtuje go na przyszłość.

Tytuł: „Apeirogon” Autor: Colum McCann

A o czym jest ta książka?

Jest o gołębicy pokoju Picassa (149), jest o filozofii Pascala (397), jest o operacji piór „ptaków smutku” (109), jest o sieciach, które są łapaczami mgły (236), jest o  noszeniu kapeluszy , do których przyszywano monety (279), jest o importowaniu lodu transportowanego w skrzyniach wypchanych trocinami (335), jest o perskim matematyku o ciekawym nazwisku Muhammad ibn Musa al.-Chuwarizmi i jego dziele o jeszcze ciekawszym tytule Al-kitah al.-muchtasar fi hisab al.-dżabr wa-al.-mukahala (408), jest o Ullmanie, który twierdził, że sekret każdego dzieła sztuki kryje się w zniszczeniu materii formą (419)…

WoW! O czym jeszcze jest ta książka? Sprawdźcie sami.

A za co ją tak cenię? 

Ta forma, która do mnie przemawia. Różnej długości rozdziały, a nawet ich brak. Na stronie 304 jest rozdział „pusty”. To w prostokącie pusta przestrzeń. Ja sam mogę wypełnić tę stronę, mogę dopisać coś do książki. To fascynujące i pozwalające mi jakby stać twórcą tego dzieła.

Tym bardziej, że w tej części rozdziały układają się w taki sposób, że następują po sobie malejąco.

Trudno opisać fabułę tej książki. To książka o przyjaźni wspólnej misji ludzi po dwóch stron barykady. Bo mur nie tylko dzieli. Może też łączyć. To tylko zależy od naszego spojrzenia i naszego nastawienia.

Chapeau bas tym, którzy burzą mury dzielące!

czwartek, 22 lutego 2024

Mądrość idioty

 Mądrość idioty

Jest tak książką, która jest jednym z najmądrzejszych dzieł. To „Forrest Gump”. Większość  pamięta ten tytuł z filmu. Wyśmienitego zresztą. Ale ja sięgam znowu do książki.

„Nie możecie brać mojego syna, bo to idiot.

Ale sierżant tylko na nią patrzy i gada:

A łaskawa pani myśli, że cała reszta to Einsteiny? – I znowu zaczyna ciskać. Zaraz i mnie się dostało, więc wskoczyłem do autobusu i jedziemy.”

Tak sobie myślę, czy świat nie rozwija się właśnie dzięki tym niepokornym, dzięki tym, których nazywa się idiotami. Oni odstają od tak zwanej normy. A czym ona jest? Co znaczy być normalnym? Czyli jakim? Wpisywać się w cechy większości społeczeństwa? Ale jakie? Być jak inni, ale którzy?

 

„Forrest Gump” jest książką niezwykła. Charakteryzuje ją narracja pierwszoosobowa. Taka forma pozwala zobaczyć świat oczyma tego, o którym się mówi idiota. Widzieć rzeczywistość w inny sposób to swoisty przywilej. Zazwyczaj uczy się nas, że wszystko musi być ambitne, wysublimowane, dokładne itd. Wymaga się od ludzi, żeby to, co pokazujemy innym było dopracowane i doskonałe. Ale świat może jest właśnie taki – prosty i dosłowny. Wokół nas nie ma samych Einsteinów. Wokół nas są ludzie prości. I tych cenię sobie najbardziej. W ich prostocie jest mądrość świata.  Bo ludzie prości są istotą świata. Oni nie ubarwiają rzeczywiści., są zazwyczaj prostolinijni. I uczcimy w swoim sposobie myślenia. Dla nich czarne jest czarne, a białe jest białe. Literatura w ten sposób obnaża wady cywilizacyjne i absurdy współczesnego świata.

Jak w tekście M. Grechuty:

Chcę być pomylony, pomyleni mają w głowie słoneczko
Chcę być pomylony, pomyleni wiedzą gdzie jest Bóg

Może trzeba mieć tę cechę, na którą wskazywali romantycy. Trzeba wychodzić poza świat realny, żyć jakby poza sobą.

Pomyleni to są świeccy święci
Pomyleni błogosławią chleb
Pomyleni chodzą, zanurzeni w wodzie
Pomyleni nie płaczą nad sobą
Pomyleni żyją poza sobą

Tak, zatem chcę być pomylony. I pewnie jestem. Bo wiem, że trochę do tej rzeczywistości nie pasuję.

Chapeau bas tym, którzy są świeckimi świętymi, którzy żyją poza sobą.

niedziela, 14 stycznia 2024

Zmiany w podstawie programowej, czyli walka o książkową listę lektur

Trwa dyskusja o podstawę programową, czyli wręcz walka o książkową listę lektur.

Jak więc nie zabrać głosu w tej sprawie. Wiele książek nie powinno być lekturami szkolnymi. Dlaczego?

Bo jak uczniowie zostają zmuszeni do przeczytania takiej książki, to już nigdy nie będą chcieli nic przeczytać. Nie chcę tu dawać takich przykładów, aczkolwiek walczę ze sobą, by nie podać tu tytułów, które tylko zniechęcają do czytania. Jest tak – jeśli nie lubisz czytać, to znaczy, że nie napotkałeś jeszcze dobrej i fascynującej książki. I gdy ktoś mnie zapytał o takie pozycje książkowe, które sprawiają, że człowiek chce sięgnąć po kolejną i następną książkę, to odpowiedziałbym:

1.    Lot nad kukułczym gniazdem Kena Keseya

2.    Kiedy byłem dziełem sztuki Erica Emmanuela Schmitta

3.    Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren (bez względu na wiek czytenika)

4.    Gra w klasy Julio Cortazara

5.    Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem Olivera Sacksa

6.    Torquemada Jerzego Cepika

7.    Weronika postanawia umrzeć Paolo Coelho

8.    Cztery róże dla Lucienne Rolanda Topora

9.    Przeżyłem Zacheusza Pawlaka

10.  Kraina Chichów Jonathana Carrolla

To propozycja na dziś. Pewnie w innym dniu ta lista byłaby inna. Trudno.

Żeby zachęcić do czytania, zaproponowałem moim uczniom, żeby to oni podali tytuły książek, które wspólnie przeczytamy i omówimy. Chciałem zorientować się, co się teraz czyta. I stało się. Rzucili tytuł: „Kosiarze” autorstwa Naela Shustermana. To krwawa książka, ale niezwykła. Wizja świata, w którym ludzie są nieśmiertelni. Jest ich więc za dużo. Kosiarze to ci, którzy robią czystki. Mają wyjątkową władzę nad życiem i śmiercią.

Ja nauczyłem się wiele od moich uczniów, odkryliśmy razem koleje dzieło. A co najważniejsze – chcieliśmy to przeczytać.

 

Chapeau bas tym, którzy czytają i chcą czytać.

 

 


sobota, 23 grudnia 2023

pO ProStU

 Jestem niczym leśne drzewo, pełne liści, kwiatów i owoców. Ptaki przylatują tutaj aby się pożywić i zakładać gniazda; zwierzęta szukają wytchnienia w cieniu drzewa. Jednak ono nie zna samego siebie. Drzewo podąża za swoja własna natura. Po prostu jest tym, czym jest.

Ajahn Chah

Autorem tych słów jest mnich, który czytał bardzo mało, ale podążający tak zwaną ścieżką tradycji leśnej. Pytany o istotę swego nauczania odpowiedział: Bądź uważny, nie lgnij do niczego, pozwól rzeczom odejść i poddaj się rzeczywistości takiej, jaka jest.

To pewnie niezwykle trudna lekcja dla człowieka XXI wieku. Jak to - zrezygnować z rzeczy, poddać się rzeczywistości, nie walczyć z nią i nie walczyć o kolejne rzeczy, które zbieramy?

A te wciąż psują się, rdzewieją, rozpadają. My wciąż je dźwigamy, bo przecież zdobyte w walce codzienności, uzbierane w kolekcję świadczą o naszych zasługach, zakupione na kredyt od życia dewaluują się i z minuty na minutę tracą wartość (jak właściciel).

A może tak wziąć nie kredyt, ale kogoś w ramiona.

A może dać w prezencie nie przedmioty martwe, ale żywy czas innym.

A może wysłać nie tylko życzenia, ale dużo dobrej energii niczym kosz owoców z tego mojego drzewa życia.

A może kupić to, co niezbędne, ale nie mnie, tylko innym.

A może udekorować nie tylko balkon, okno czy ogród, tylko twarz uśmiechem dla innych.

A może poczuć tak w pełni czas dany na odpoczynek, by od-począć się na nowo. Jak drzewo, które na pozór martwe jesienią odradza się raz kolejny.

A może warto spróbować wyuczyć w sobie taką umiejętność bycia drzewem.

A może wtedy ludzie jak te ptaki sami zaczną do nas przylatywać. Choć najtrudniej jest nauczyć się być tym, kim się jest, a nie tym, kim chcieliby inni.

I znowu literatura terapeutycznie.

Wiersz Drzewa

...zapytały szumem Przemijasz

A przemijam sobie przemijam

jak Pan Bóg przykazał

środa, 22 listopada 2023

Przeczytałem ostatnio o pełnoszklankowym nastawieniu do życia, czyli...

Słynny test szklanki - czy do połowy pusta, czy do połowy pełna?

Czy zatem to nastawienie do życia to kwestia pozytywnego spojrzenia na świat? 

Każdy z nas doświadcza tego, co niełatwe. Są chwile, które powodują, że tracimy grunt pod nogami. Co więcej - w takich chwilach problem goni problem. Ale co z naszą siłą wewnętrzną? Co z wiarą, że to wszystko ma przecież jakiś sens? Żeby dostać się do tej częśći szklanki pełnej wody, trzeba tych kilku chwil na przejście. Najpierw pustka, potem woda. Jak w życiu. Czyli pustka - pustynia jest człowiekowi potrzebna. Jak bardzo potrzebme jest bycie tylko ze sobą, wie ten, kto był na pustyni. To swoista wolność od ludzi i rzeczy i od tego, co wokół. Wtedy łatwiej jest zobaczyć siebie tam, gdzie naprawdę się jest. 

Pustka, nicość i człowiek. Może krzyczący, może milczący. Może z twrzą ku ziemi, może wpatrzony w niebo. Ale znowu pytanie: czy sam? Czy towarzystow siebie samego nie wystarcza? Przecież rozum dyskutuje z duszą. Przecież ciało i natura. 

Jak wyzbyć się myśli na tym, co mamy, co jest nam dane i czego doświadczamy? 

Antony de Mello (jeden z najważniejszych dla mnie autorów) jako mistyk pisze: 

Jest tylko jeden powód, dla którego nie doświadczasz tego, co w Indiach nazywają "anand" - rozkoszą, szczęściem. Jest tylko jeden powód, że nie doświadczasz tego już teraz. A polega on na tym, że myślisz czy też koncentrujesz się na tym czego nie masz. W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu. 

Tym, którzy potrafią pozbyć się tego, co zbędne, by doświadczyć "anand", chapeau bas!


czwartek, 5 października 2023

 

Spośród tysięcy wierszy, jakie przeczytałem w życiu, są takie, które się pamięta. Dziś w wieczór jesienny znowu sięgam do książki pt. „Mniej niż zło” Olgerda Dziechciarza. Jest tam taki utwór – „Grzech pierworodny”. Fragment:

 dziecko rzucając kamieniem w niebo

jest w stanie powstrzymać deszcz

 

ale potem zamiast wody

spadają kamienie

Wiele tu symboli. I taki obraz przenośny. Choć może nie do końca.

Dziecko rzuca kamieniem. Rzuca w niebo. Kamienie spadają. Rzucone z nieba. Nie woda, która oczyszcza, ale kamienie. 

Ale to już interpretacja każdego z nas inna. Bo każdy z nas rozumie inaczej. 

I znowu komentarz słowami tego samego autora: 

nie kłam że rozumiesz 

dni są jak słoiki wypełnione powietrzem 

jednocześnie puste i pełne.

Chapeau bas tym, którzy nie rozumieją. Oni nie kłamią.

niedziela, 24 września 2023

Czasem ludzie pytają o książki must have. Muszę mieć niejedną. Ale wśród tych na szczególne miejsce zasługuje (i takie ma na półce) książka Artura Rimbauda "Sezon w piekle Iluminacje". Tam wszystko jest poezją. Rimbaud pisze o kolorach samogłosek. Co więcej - ustalił formę i tak każdej spółgłoski. Mówi o alchemii słowa. Czaruje słowami i sensami. Obrazy poetyckie są dla niego i przez niego dla nas czytelników wręcz nadprzyrodzone. To poezja na granicy światów i na brzegu zrozumienia i doświadczenia.Nazywa sam siebie Jasnowidzem. To poezja, która ma swój dźwięk, zapach i temperaturę. Trudno jest o niej pisać. Tej poezji trzeba doświadczyć, przeżyć ją. Jak swoisty rytuał. A ta poezja zmienia. Człowiek już nigdy nie pozostanie taki sam jak przed przeczytaniem. W sposób szczególny ta poezja wpływa na człowieka. Rimbaud pisze w "Liście Jasnowidza", że niesłusznie jest powiedzieć: Ja myślę. Należałoby raczej powiedzieć: Mnie myślą. W przypadku jego poezji to nie ja czytam poezję, to ja jestem czytany. Tylko przez kogo?

Chapeau bas tym, którzy są myślani. Przez słowa.

wtorek, 25 lipca 2023

Głuplanota.

 

Głuplanota

Planowana głupota, bo o niej czytam, jest tańczeniem na krawędzi. Tylko… No właśnie. To stan, który odczuł Ikar zarówno lecący do słońca, jak i spadający w otchłań. Może czasem żyjemy dla takich właśnie chwil. Może cała energia skupia się na tym momencie, kiedy rozwijamy skrzydła i lecimy wysoko. Te widoki i ten zachwyt nad ogromem przestrzeni jest wart upadku. To zawsze nasz wybór, bo to nasze życie.

Czytam książkę „Przestań gadać, zacznij działać” S. Wasmunda.

Nasze działania są nie tylko codziennością, w której tworzymy, burzymy i znowu planujemy.

W w/w książce pojawiają się słowa Marka Twaina: „Sztuka kroczenia naprzód polega na rozpoczęciu działania. Sztuka rozpoczynania działania opiera się zaś na dzieleniu skomplikowanych, przytłaczających zadań na mniejsze i łatwiejsze do opanowania działania, a następnie rozpoczęcie pierwszego z nich.”

Myślę nad sensem, ale i nas znaczeniem słów. Sztuka. Sztuka kroczenia. Sztuka rozpoczynania. Ars.

A więc cnota rozumu, który jest praktyczny. To tworzenie, czyli rozpoczynanie kolejnego kroku w życiu związane jest z tym, co w sobie aspekt estetyczny, czyli zakłada w działaniu piękno. Nasza wrażliwość na świat, a każdy wrażliwość taką posiada, wymusza na nas tworzenie tego, co piękne. To także kwestia estetyki, ale przecież jej wyznaczniki są tak różne, więc w tym właśnie piękno, w możliwości wyboru i w odczuwaniu. „Sztuka nie ma wyglądać ładnie. Ma sprawić, że coś poczujesz.” To słowa ważne. Ich autorem jest Rainbow Rowell, autorka, która marzy, by ludzie byli tak wrażliwi jak bohaterowie jej książek. To prosta literatura młodzieżowa. Ale przecież w tym całe piękno – w zarażaniu ludzi czytaniem. Nie. Lepiej – sztuką czytania.

Bo to dopiero sztuka.

Czasem prowadzę rozmowy na temat czytania. Pojawiają się pytania o sens czytania, kupowania książek itd.

We wszystkim, co człowiek robi i czego doświadcza są uczucia. Jednak najbardziej w czytaniu człowiek koncentruje się na sobie. Nawet nieświadomie powtarza pewne zdania, czasem nawet pojedyncze słowa. Czasem zwalnia, czasem przyspiesza wodzenia za literami. Inaczej niż w filmie. Można przewinąć jakąś scenę. Można wrócić do całości filmu. Ale jest on tym samym dziełem. W książce jest się zanurzonym w soje własne odczucia. I każdorazowo czytanie ma działanie terapeutyczne. Jest w nim – wczytaniu książek cała mądrość świata. Oczywiście jest też głupota. Ale wybieramy to, co nas dotyczy i co chcemy stworzyć zgodnie ze słowami „sztuka rozpoczynania”.

Kilka mądrości wyciągniętych z książki „Przestań gadać, zacznij działać”, które dla mnie mają wartość terapeutyczną:

„Na widowni siedzą tysiące ludzi i patrzą na zmagania dwóch zawodników, walczących o spełnienie marzeń. W czym rzecz? W historii swojego życia nie chcesz być jedną z anonimowych twarzy w tłumie. Takiego życia zwykle żałujemy. Musisz stawić czoła lękom i wyjść na ring.”

„Strefa dyskomfortu. […] Bo wygrywa się właśnie tam. Poza strefą komfortu.”

„Nie możesz zmienić przeszłości. Gdy chwila mija, każda okazja momentalnie umyka i jeżeli nie uda ci się jej uchwycić, to cóż- przepada ona bezpowrotnie. Musisz nauczy się z tym żyć. Z drugiej strony, jeżeli uda ci się pokonać lęki i zrobić coś, to nawet jeżeli zdarzy ci się w międzyczasie coś popsuć, zawsze możesz to później naprawić. Działanie polega bowiem na zmianie jednych rzeczy, naprawie drugich i robieniu trzecich.”

Chapeau bas tym, którzy wciąż marzą i próbują swe marzenia zrealizować. Oni zmieniają świat. Oni są i dla mnie inspiracją dającą siłę, by marzyć. Marzę, więc żyję.

Każdy ma swą własną chmurę pełną marzeń. 


sobota, 8 lipca 2023

Mamy Chopina i cóż z tego?

Mamy Chopina i cóż z tego?

Kolejna ważna książka. „Fryderyk Chopin – wariacje na temat” Zbigniewa Jujki. Książka jest zbiorem dających do myślenia rysunków. Zaczyna się od słów: Jak nie słuchacie, to przynajmniej pooglądajcie.

Mój ulubiony rysunek przedstawia tak zwaną typową polską rodzinę w salonie. Typową, bo na ścianie jeleń na rykowisku, lampa z abażurem, pies na kanapie i telewizor, w który wpatrzony jest on i ona. On ubrany „po domowemu” mówi: „Jakiemuś tam Kilarowi dali Wiktora, a Dodę i Wiśniewskiego wciąż olewają.”

Albo inny rysunek. Skład złomu i rozmowa dwóch przywożących żelastwa klientów: Żelazowa Wola… Nic mi to nie mówi.

Lub taki oto. W sklepie z alkoholami para on i ona. I słowa: Nie żałuj na kulturę. Kup „Chopina”.  

Śmieszne. Ale jakież prawdziwe.

Książka koniecznie do polecenia. Do przeczytania i pooglądania.

Wiem, że nie da się bawić na weselu do muzyki Chopina.

Jesteśmy bohaterami obrazów Dudy-Gracza. 

I tyle w temacie.

niedziela, 23 października 2022

 Wracam do pisania, czyli dzielenia się tym, co mi w duszy gra. Po wielu latach życia już wiem, jak wielka jest wartość buntu. By świat się rozwijał, musi być ktoś, kto sprzeciwia się i mówi: "Dość!".

Przypominam sobie film "Ostatni dzwonek" i wciąż mam w uszach piosenkę "Stanął w ogniu nasz wielki dom...". Coś musi się wypalić, by znowu zakwitło coś, co przynosi wartość kolejnym pokoleniom.

Grochowiak pisze, że "Bunt nie przemija". To ważne. Dlatego nie należy gasić ognia, który drzemie w młodych ludziach. Ich świat jest może niezrozumiały dla starszych od nich. Jednak oni - młodzi jak orły widzą świat z góry. Ta perspektywa pozwala im widzieć to, co dla innych już zastane i często nieważne. Pracując z młodymi ludźmi, wiem, że oni pchają świat. Nie pozwolą, by wartości i ideały zardzewiały. 

Jest taka książka: "Bunt" Reymonta. To sprzeciw względem człowieka (podobnie jak myśl Orwella). 

Jedno z końcowych zdań: "I  oswobodzone od chimer stada jęły się wałęsać po pustyniach w niestrudzonem poszukiwaniu człowieka." 

Jak więc widać (czytać), wciąż trwają poszukiwania człowieka... Tego, który się zbuntuje. Bo tego, względem którego wyrasta bunt, jest tak dużo.

Stanisław Grochowiak

Do S...

Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia;
Jest teraz w locie: dojrzałym, dokolnym,
Jakim kołują doświadczone orły.

Bunt się uskrzydla tak - jak udorzecznia.

Bo wpierw to było jakby piaskiem w oczy,
Turniejem chłopców na słonecznej plaży;
A teraz ciężki; teraz więcej waży.

Bunt się uskrzydla tak - jak w kamień toczy.

I pomyśl: czułość, ta świetlista kula,
Teraz dopiero w mym pobliżu płonie,
Luzując szczęki, łagodząc me dłonie.

Bunt się uskrzydla tak - jak się uczula.

piątek, 25 września 2020

 Usłyszałem dziś w Radiu Nowy Świat zdanie wypowiedziane przez Wojciecha Mann: "ZACHWYTEM TRZEBA SIĘ DZIELIĆ."

I natychmiast się zachwyciłem tym stwierdzeniem. 

Tylko jak? 

Może trzeba w ogóle mówić więcej o tym, co piękne i dobre. Pisałem już o kalokagatii. Ale jeszcze raz zaznaczę, że zarażać można pięknem i dobrem.

Jak wspanialszy byłby świat, gdyby mówiono i propagowano te elementy świata, którymi można się zachwycać. Gdybyśmy dzielili się spostrzeżeniami po przeczytaniu jakiejś genialnej książki, gdybyśmy mówili przechodniowi o tym, co się nam wspaniałego przydarzyło? 

Idę ulicą, a ktoś podchodzi do mnie i mówi o czymś, co jest wspaniałe, tak piękne i tak niezwykłe. Może wtedy stałoby się bardziej zwykłe...

I tu przypomina mi się Sokrates pijący cykutę. Oskażony o demoralizację młodzieży, bo pytał, bo mówił, a tym samym był niewygodny.

Pewnie w czasach współczesnych byłoby podobnie. 

I do tego jeszcze pandemia. Ludzie trzymają się na dystans. I nie tylko zachowując odległość 1,5 metra od siebie, ale przede wszystkim nie rozmawiają ze sobą.

Są sobie coraz bardziej obcy. 

I nie chcą się narzucać - jak mówią.

I jak sie więc dzielić zachwytem?

 Może o nim piasać?

Więc zabietam się do pisania.


Bo mur nie tylko dzieli. Może też łączyć.

Jest taka książka... Jest taka książka, która mnie poruszyła, zaciekawiła, ale i dała poczucie tego, co nazywam satysfakcją zrozumienia pr...