poniedziałek, 10 marca 2014 8:06
Nic nie istnieje, a nawet gdyby istniało, to nikt nie mógłby
o tym wiedzieć, a jeśliby kto o tym wiedział, to nie mógłby tego nikomu
zakomunikować.
/Gorgiasz/
Nihilizm jest tą myślą, która niepokoi mnie chyba
najbardziej. Doprowadza człowieka na skraj myśli, gdzie świadomość poznania
jest nie tylko tak nikła jak pajęczyna, ale i nawet taka wydaje się być
niepotrzebna. Jednak przemawia do mnie najbardziej fakt, który Gorgiasz
podkreśla względem istnienia bogów - nasz żywot jest zbyt krótki, by cokolwiek
prawdziwego stwierdzić. Nasze poznanie jest owocobraniem naszej wiary. A wiara
nasza jest liściem spłowiałym i struchlałym na wietrze. Nawet chodzący po
wodzie wiarę mieli w chodzenie po wodzie, gdyż wiary pełnej mieć nie można. Bo
i wiara jest łaską - charyzmatem, który człowiek otrzymuje z Góry. Co zatem z
tymi, którzy darów takich nie dostali?
Zbyt krótko żyjemy, by zbadać, porównać, przeanalizować,
prześledzić itd.
Gdyby nawet coś istniało i ktoś mógły o tym wiedzieć, to jak
o tym zakomunikować, kiedy język nasz jest sposobem porozumienia tak
niewystarczającym i tak bardzo interpretowalnym. Słowa, znaczenia, języki - to
labirynt. A labirynt, nawet jeśli jest z niego wyjście, zawse pozostaje
labiryntem, czyli przestrzenią zawiłości i etymologicznie bronią obosieczną.
Język jest głównie narzędziem walki. Erystyka sama w sobie jest walką.
Udowodnić komuś, że nie ma racji to także nihilizm.
Choć jak pisał Roman Brandstaetter: "Umbra fui, nihil
sum - z własnej winy."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz