środa, 14 marca 2018

feniks

If the wind will not serve, take to the oars. To me, every hour of the light and dark is a miracle.
Walt Whitman


Czasem ręce już opuchnięte i zbolałe od wioseł. A tu lądu nie widać. Tylko fale. I flauta czasem, gdy tuż przed sztormem sił trzeba nabrać. I tak płyniemy przez ocean. Przez otchłań i czas. Przez jasność i mrok. Płynąć i płynąć to cud sam w sobie, gdy kropla za kroplą spływają z czoła. Te słone od potu i te słone z głębin morza. Ale zawsze w oczy kłują i ból sprawiają. Bo wiatr jak los nie chce powiać w żagle, by unieść nas w lekkość uniesień. By osuszyć twarz. Chcemy każdej godziny, chcemy czasu, by nie ranił nas. Czasu potrzebuje zwiewność, która i w jasności, i w ciemności rodzi się niczym feniks. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bo mur nie tylko dzieli. Może też łączyć.

Jest taka książka... Jest taka książka, która mnie poruszyła, zaciekawiła, ale i dała poczucie tego, co nazywam satysfakcją zrozumienia pr...