Los pozwolił mi byś w Globe Theatre w Londynie. W tym dniu doznałem oświecenia i zrozumiałem, na czym polega geniusz Szekspira. Napisano już wiele o tej twórczości. Ileż prac, doktoratów, artykułów... A teraz ja piszę jeszcze to.
Za trzecim razem udało mi się dostać bilety na spektakl "Wiele hałasu o nic". Stałem w kolejce po returny już prawie 3 godziny wcześniej.
Teraz stoję tuż przy scenie. Tłum wielki, kolejka długa, a w kolejce obok mnie kobieta, która opowiada wciąż i wciąż o dramatach i sonetach Szekspira. Jest profesorem literatury na jakimś uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych. Mówi, żeby zwracać uwagę na grę słów i zestawienia dźwięków (instrumentacje głoskowe i paronomazje).
Przedstawienie się zaczyna. Aktorzy ze sprężynami na nogach i rusztowaniami przypominającymi głowę koni wkraczają na scenę. Otwarta przestrzeń nad głową. Akurat przelatuje samolot. Renesans przede mną i współczesność nade mną. A ja słucham słów, które brzmią dziś jakoś inaczej. I przyznaję - racje miał Godfrey Talbot z SOCIETY FOR PURE ENGLIS, który pisał o swych obawach, co staje się z językiem angielskim, gdy mówi nim połowa ludzkości.
Restoration and repair are needed. Rarely has a rich inheritance been so undervalued as English today.
Składam sensy i słucham. [Tu dochodzę do wniosku, że brakuje mi rozróżnienia na słuchanie słów (znaczeń) i słuchanie melodyjności (harmonii). Może to to samo słyszenie, ale inne słuchanie. To wciąż to samo słowo (słuchać), ale jakże inne doznania - intelektualne i duchowe.] Wsłuchuję się w słowa tego, o którym mówią Shakespeare.
Ale w tych słowach odkrywam coś, co jest niezwykłe. Zaczynam czuć ten geniusz słowa i muzyczności.
The god of love,
That sits above,
And knows me, and knows me,
How pitiful I deserve,--
I mean in singing; but in loving, Leander the good
swimmer, Troilus the first employer of panders, and
a whole bookful of these quondam carpet-mangers,
whose names yet run smoothly in the even road of a
blank verse, why, they were never so truly turned
over and over as my poor self in love. Marry, I
cannot show it in rhyme; I have tried: I can find
out no rhyme to 'lady' but 'baby,' an innocent
rhyme; for 'scorn,' 'horn,' a hard rhyme; for,
'school,' 'fool,' a babbling rhyme; very ominous
endings: no, I was not born under a rhyming planet,
nor I cannot woo in festival terms.
That sits above,
And knows me, and knows me,
How pitiful I deserve,--
I mean in singing; but in loving, Leander the good
swimmer, Troilus the first employer of panders, and
a whole bookful of these quondam carpet-mangers,
whose names yet run smoothly in the even road of a
blank verse, why, they were never so truly turned
over and over as my poor self in love. Marry, I
cannot show it in rhyme; I have tried: I can find
out no rhyme to 'lady' but 'baby,' an innocent
rhyme; for 'scorn,' 'horn,' a hard rhyme; for,
'school,' 'fool,' a babbling rhyme; very ominous
endings: no, I was not born under a rhyming planet,
nor I cannot woo in festival terms.
Benedykt, spiewając, zaczyna słowami jakby zwracał się do Boga. Bo przecież to fragment boski, na poziomie doskonałości literackiej. Sam autor pisze: an innocent rhyme (niewinny rym), a hard rhyme (cięzki, twardy, ale i przykry może dla ucha tym), a babbling rhyme(bełkotliwy rym), very ominous endings (groźne i złowieszcze końcówki, rymy).
I kończy słowami: I was not born under a rhyming planet, nor I cannot woo in festival terms.
Używa tu slowa woo mającego w sobie czułość, delikatność w zabieganiu o kogoś. jakby autor w swej skromności zabiegał o słuchacza-widza i czytelnika.
To quasi-alter ego samego Szekspira. Jak jego życie pełne różnorodności i swoistego sarkazmu, ale i również ostentacji (jak na przykład przekazanie spadku na obrączki).
Koniec spektaklu. Stoję i już nie myślę o obolałych stopach. Milczę.
I znowu Szekspir: Silence is the perfectest herald of joy: I were but little happy, if I could say how much.
Milczenie jest najlepszym zwiastunem radości.
Przerewelacyjnie genialne
Chapeaus bas, Panie Williamie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz