Mamy Chopina i cóż z tego?
Kolejna ważna książka. „Fryderyk
Chopin – wariacje na temat” Zbigniewa Jujki. Książka jest zbiorem dających
do myślenia rysunków. Zaczyna się od słów: Jak
nie słuchacie, to przynajmniej pooglądajcie.
Mój ulubiony rysunek przedstawia tak zwaną typową polską
rodzinę w salonie. Typową, bo na ścianie jeleń na rykowisku, lampa z abażurem,
pies na kanapie i telewizor, w który wpatrzony jest on i ona. On ubrany „po domowemu” mówi: „Jakiemuś tam Kilarowi dali Wiktora, a Dodę
i Wiśniewskiego wciąż olewają.”
Albo inny rysunek. Skład złomu i rozmowa dwóch przywożących żelastwa
klientów: Żelazowa Wola… Nic mi to nie
mówi.
Lub taki oto. W sklepie z alkoholami para on i ona. I słowa: Nie żałuj na kulturę. Kup „Chopina”.
Śmieszne. Ale jakież prawdziwe.
Książka koniecznie do polecenia. Do przeczytania i
pooglądania.
Wiem, że nie da się bawić na weselu do muzyki Chopina.
Jesteśmy bohaterami obrazów Dudy-Gracza.
I tyle w temacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz