niedziela, 18 lutego 2018

czytam i jestem w niebie


Czytam książkę niezwykłą:"Więzień nieba" Zafona akurat w takim momencie swego życia, kiedy czuję się jak w upadającej księgarni i kiedy - jak w powieści - przeszłość puka do drzwi.
Styl niezwykły choć prosty. Jak w życiu - mówimy językiem kolokwialnym, odpowiadamy językiem lapidarnym. Aczkolwiek w tej książce jest przestrzeń lustra. Człowiek zauważa siebie na kartkach tego stylu i języka, a także w treści opowiadającej o sprzedaży książek, czyli o opowieści o każdym z nas. 

"Człowiek czasem ma dość uciekania - wtrącił Fermin. - Świat staje się bardzo mały, kiedy nie masz gdzie się podziać."

Doświadczam od lat stanu, kiedy czytane przez mnie słowa w książkach, artykułach, listach dotykają właśnie tego, czym akurat żyję, czym się karmię, co mnie rani i co boli. Może akurat zauważam to, co staję się ważne i wypływa na powierzchnię mojego jestestwa, może to odblask, który świeci tak mocno, że mrużę oczy od jasności tej prawdy życiowej....

To prawda. Człowiek w pewnym momencie nie ma sił, by uciekać. Zresztą dokąd, gdy droga dalej w remoncie. Iść na skróty? Jak? Gdzie? Tym bardziej gdy to teren- znowu mówiąc metaforycznie - o szczególnej aktywności sejsmicznej...
Czytam dalej "Więźnia nieba" samemu będąc więźniem nieba....
Ale to znaczyć może jedno - jestem w niebie!.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bo mur nie tylko dzieli. Może też łączyć.

Jest taka książka... Jest taka książka, która mnie poruszyła, zaciekawiła, ale i dała poczucie tego, co nazywam satysfakcją zrozumienia pr...