niedziela, 18 lutego 2018

"ultima cena" czyli nie o zakupach przedświątecznych




ULTIMA CENA
(z łaciny OSTATNIA WIECZERZA)

Ciekawe, co z tym stwierdzeniem uczynią ludzie?
Zapewniam, że gdyby zrobić doświadczenie i wywiesić przed centrum handlowym, najprawdopodobniej ludzie zaczęliby poszukiwać promocji albo wyprzedaży. 
Rzuciliby się do wejścia głównego, wyrywali sobie koszyki i biegli szukać tego, co oferowane. Ludzie w sklepach i centrach handlowych już nie widzą innych ludzi, ba! nawet siebie już nie zauważają. Są tylko towary! Kolorowe, piękne, ubrane w niezwykłości. Ludzie kompleksy leczą. Bo pracownik - ekspedient, manager elegancki przywita i doradzi, propozycje złoży zakupu towarów w cenie tak przyziemnej jak ci ślepcy. 
Bawię się czasem ludzką głupotą. Nie człowiekiem, ale jego pustotą. Mówię, a oni myślą, że opinię o sobie słyszą szlachetną. Nic z tego.

Kiedy wykształconemu humaniście mówię: "Mala herba cito crescit", ten cieszy się i jest dumny. Tylko z czego, kiedy to do niego i o nim?...
Dziś nawet duchowieństwo nie zna łaciny. Czytać w tym języku nie potrafi. Biskup, który męki przeżywa, bo przyszło mu czytać słów kilka... Ibi pudor!

Łacina daje przestrzeń oddechu i myśli wolnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bo mur nie tylko dzieli. Może też łączyć.

Jest taka książka... Jest taka książka, która mnie poruszyła, zaciekawiła, ale i dała poczucie tego, co nazywam satysfakcją zrozumienia pr...