"Łatwo znaleźć składniki miłości, ale wszystko zależy
od tego, jak się je miesza. Potrzeba ogromnej pracy.(...) Po pierwsze, trzeba
umieć rozumieć i akceptować. Potem trzeba być najlepszym przyjacielem. Zawsze.
Trzeba pracować nad pokonywaniem tego, czego w tobie nie lubi druga osoba.
Potrzeba wielkiego serca, mimo że tak łatwo jest po prostu być małym
człowiekiem w tak wielu sytuacjach... Czasami iskra zapalająca miłość jest z
ludźmi od początku. Ale wielu tę iskrę bierze za płomień, który – jak uważają –
będzie trwał wiecznie. To dlatego tak wiele ognia i żaru serc ludzkich po
prostu się wypala i w końcu gaśnie. Nad prawdziwą miłością trzeba pracować
diabelnie ciężko."
/Jonathan Carroll/
Miłości to praca - ciężka. Zdobyć czyjeś serce to niełatwe,
ale jakże ciężko utrzymać związek i miłość. Pielęgnować, podlewać, obrywać to,
co zbędne - to najtrudniejsze. A najlepszym fundamentem jest przyjaźń. Można
się kochać i żyć ze sobą całe lata, ale tylko świadomość, że ta miłość to
przyjaźń, pozwala rozwinąć skrzydła szczęściu! Rozpalać ogień, który jest
gdzieś w iskierce, tak na dnie duszy.
Patrzę na ludzi w związkach, małżeństwach już od lat. Ale
jakże oni poważni, jakże dosłowni. Jakże przewrażliwieni. Owijają się jeden
przez drugiego swą małostkowością i codziennością. A tu trzeba szaleństwa
niemało, by w spontaniczności serca dokonać tego, co często - jak mówią -
niemożliwe.
O jakże to błędne! Ta spontaniczność, to wyjście poza
schematy i dosłowność słów, poza granice przyzwoitości (najczęściej narzucanej
przez malkontentów) i działanie poza schematami. Wtedy słyszę pytanie: czy w
końcu zmądrzeję, czy spoważnieję...? Nie, nie chcę spoważnieć. Chcę nadal
zatrzymywać się nagle przy drodze, by zrobić zdjęcia starego domu, chcę śpiewać
na schodach i pustych świątyniach, chcę próbować nowych potraw i chcę
odnajdować zapomniane miejsca na tym świecie. Chcę zwiedzać świat ot tak nagle
i bez planowania, chcę tańczyć choćby w lesie. Chcę z aniołami nadal żyć....
Bo przecież nie sam.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz