środa, 14 marca 2018

gombrowiczowanie


Niezadługo zdamy sobie sprawę, że już nie to jest najważniejsze: umierać za idee, style, tezy, hasła, wiary; i nie to także: utwierdzać się w nich i zamykać; ale co innego, ale to: wycofać się o krok i zdobyć dystans do wszystkiego, co nieustannie wydarza się z nami.
W. Gombrowicz

Chodzi mi po głowie temat niełatwy - ofiara za ideę. Czy można (mówiąc językiem Gombrowicza) zdobyć dystans do wszystkiego...? Może dystans do samego gombrowiczowania?

Do czytania pewnych dzieł jak do słuchania jazzu trzeba dorosnąć i dojrzeć. Po latach czytam teksty Gombrowicza i twierdzę, że wielkim pisarzem był....!
Wyłamał się jako jeden z pierwszych, by zauważyć, że forma nas obezwładnia i niszczy. A forma to znowu idea. Kolejna, która wymaga, byśmy się podporządkowali bez akceptacji i zrozumienia czemuś, co jest quasi-szlachetnością.
Gombrowiczowanie jest szlachetne. Jednak wymaga szczególnej dojrzałości i wnikliwego oglądu rzeczywistości na poziomie aksjologii samego Autora (Patrz Gombrowicza).
To swoista satyra na nasze wartości i to, co często nazywamy wartościami, choć są tylko transparentem, który niektórzy noszą przed sobą, by być zauważonym i docenionym. A to przecież tylko ułuda i obłuda. 

I znowu literatura przychodzi mi z pomocą wrażania tego, co między słowami - słowa Georges'a Brassens'a: 

Niejeden święty mąż, męczeństwo głosząc dzielnie,
sam długo zwleka nim na szafot wdrapie się,
bo dobrze wie, że tam jest raczej nieprzyjemnie,
z daleka lepiej patrzeć w świątobliwy cel.
Dlatego zanim się dopełni ta ofiara
nierzadko egzekucji dokonuje czas -
widocznie święty mąż powtarza też nie raz:
Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz,
śmierć tak ale nie zaraz.

Chapeau bas! Panie Gombrowicz!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bo mur nie tylko dzieli. Może też łączyć.

Jest taka książka... Jest taka książka, która mnie poruszyła, zaciekawiła, ale i dała poczucie tego, co nazywam satysfakcją zrozumienia pr...