czwartek, 20 marca 2014 10:21
Kiedyś gdzieś w kącie magazynu zarupieciałym znalazłem zegar
wielki z dworca. Zegar martwy. Mechanizm uszkodzony, szyba z jednej strony
pęknięta. Kto go tu przyniósł, skąd się wziął? Jak długo czekał, by go odnaleźć
i z kurzu przeszłości przetrzeć?
Wskazuje dwie informacje o czasie. Myślę, jakie to rzeczy
działy się wtedy, gdy zegar stanął. Komu moment życia, a komu moment śmierci
wskazał.
Zegary są świadkami naszej rzeczywistości i naszego życia.
Milczą. Choć tyle widziały. Pokorne pracują dzień i noc i tak wciąż i zawsze.
Więc zegar symbolem pokory?
Pokory i mozołu życia bez wytchnienia. Czasem myślę o
czasie, patrząc na zegar wśród obowiązków swej pracy.
Czasem czas zwalnia i wtedy można nabrać oddechu, odpocząć.
Czasem czas przyspiesza tak bardzo, że aż tchu brak.
I znowu w głowie mam literaturę…
W życiu bywają noce i bywają dni powszednie, a czasem bywają
też niedziele. Rzadziej się to zdarza niż w kalendarzu.
Maria Dąbrowska
Chapeau bas tej Kobiecie za tę niezwykłą książkę, którą
niedługo będę cytować z pamięci, bo tyle razy już delektowałem się jej słowami
i sensami – jej głębią, a może nawet otchłanią życia….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz