Dostałem jakiś czas temu książkę pt. "Pieszo i
beztrosko. O sztuce spacerowania". Solvitur ambulando - takimi słowami
zaczyna się czytanie. Rozwiązanie przez chodzenie - oto sposób
na przechodzenie przez życie. Człowiek ma nie tylko potrzebę chodzenia, ale to stan
naturalny i konieczny, by energia stóp zamieniała się z twórczą energię umysłu.
Kto z nas nie miał potrzeby wyjścia na spacer?
Chodzi się wtedy bez określonego celu, bo celem jest samo spacerowanie,
przemieszczanie się w określonym tempie z bagażem nieokreślonych myśli.
Spacerujesz, aby i myśli przechodziły przez twój umysł, aby je zatrzymać albo
by pozwolić im odejść. Spacer to taki swoisty komfort, że można w życiu
zwolnić, że można się nawet zatrzymać, że można iść bez celu. Spacer jest
błogosławieństwem, darem, który człowiek dostaje od Losu. Przyjemność kroczenia
jest niezwykła, bo to doświadczenie i somatyczne, i psychiczne, wręcz duchowe.
Ruch ciała jest najlepszą gimnastyką. Przy chodzeniu pracuję tak wieka ilość
mięśni, że każdy krok przybliża człowieka do zdrowia. A psychiczne przeżycie
spacerowania to podróż sentymentalna, taka podróż w głąb siebie samego.
Przypominają mi się pewne spacery. A to znaczy, że przypominają mi sie miejsca,
ludzie, sytuacje itd. Spacer to czekanie, ale i spełnienie spotkania z innym
człowiekiem.
Spacer to zmieniająca się przestrzeń, a więc i zapachy, widoki,
barwy świata.
Życie to taki długi samotny spacer z samym sobą.
I tu znowu komentarzem niech będzie literatura:
Wszelkie kategorie rozpadają się w proch, gdy człowiek
sam dobrowolnie wydala się spod ich zasięgu na daleki i samotny spacer.
/Witold Gombrowicz/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz